ROZMOWA Z ANDRZEJEM KWIETNIEWSKIM Z ŁODZI KALISKIEJ
- Skąd wziął się pomysł przemalowania "Wyjścia robotników z fabryki" braci
Lumiére?
- Z przekory tkwiącej w Łodzi Kaliskiej. To taki gest artystyczny -
przemalowujemy, bo ludzie nie lubią szarości. Nie chcą oglądać
czarno-białych filmów, ani programów, bo uważają, że nie są atrakcyjne.
Teraz warte uwagi jest tylko to, co kolorowe. Wprowadzenie koloru przybliża,
więc czemu w ten sposób nie zacząć upowszechniać historii? Bo przecież
"Wyjście robotników z fabryki" to nie tylko historia sztuki, ale i
technologii.
- Na ile macie prawo ingerować w dzieło innego artysty?
- Takie samo pytanie zadał mi jakiś czas temu francuski wiceminister kultury.
Jemu chodziło o ingerencję w historię jego kraju. Odpowiedziałem, że to
dlatego, iż wszyscy członkowie Łodzi Kaliskiej są frankofonami.
Dziś w czasach post-postmodernizmu, w działalności artystycznej nie możemy
ograniczać się do tego, co "obojętne" - jakichś widoczków, czy przyrody. Nie
da się nie cytować, nie ingerować w to, co już istnieje. To może nieładne,
ale inaczej się nie da.
- To co, będziecie dalej przemalowywać?
- O tak, teraz pracujemy nad ostatnim filmem pt. "Last Film". To będzie
parafraza pokazująca, że nie ma już sensu robić ruchomych obrazków. Nic
więcej nie powiem, bo to ma być niespodzianka.
