Drogi Widzu, podczas świadczenia usług przetwarzamy dostarczane przez Ciebie dane zgodnie z naszą Polityką RODO.
Kliknij aby dowiedzieć się jakie dane przetwarzamy, jak je chronimy oraz o przysługujących Ci z tego tytułu prawach.
Informujemy również, że nasza strona korzysta z plików cookies zgodnie z Polityką cookies.
Podczas korzystania ze strony pliki cookies zapisywane są zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
W każdej chwili możesz wycofać zgodę na przetwarzanie danych oraz wyłączyć obsługę plików cookies, informacje
jak to zrobić przeczytasz tutaj i tutaj.
Jest rok 1776. Radca wiedeńskiej Kancelarii Nadwornej Henryk Klein (Mariusz Bonaszewski) otrzymuje skargę na hrabiego Jakuba Franka (Olgierd Łukaszewicz), który kilkanaście lat wcześniej został skazany za głoszenie herezji i zbiegł do Wiednia. Donos napisany został przez jego byłego wyznawcę, Jakuba Golińskiego (Andrzej Chyra). Klein dowiaduje się, że za zdradę Goliński został ukarany i obrabowany, a teraz czeka go śmierć ku przestrodze innych. Radca przeprowadza dochodzenie. Udaje mu się ustalić, że pseudomesjasz ogłosił się Bogiem, tworzy ze swoich wyznawców armię i szuka kontaktów z dworem cesarzowej Marii Teresy. Klein podejrzewa spisek, którego celem jest zamach stanu.
"Kino kostiumowe w polskim wydaniu, które nie jest adaptacją literatury? Czy to możliwe? Debiut Adriana Panka to, mało powiedzieć, film udany. To obraz artystycznie bezkompromisowy, który będzie tylko zyskiwał przy kolejnych powrotach.
A wracać warto, a nawet trzeba. Tym bardziej, że "Daas" nie jest wyłożony oczywistościami. Panek stworzył film tajemniczy i zagadkowy, którego przeniknięcie jest wprost niemożliwe przy pierwszym podejściu. To utwór, którego korzenie sięgają i "Rękopisu znalezionego w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hasa i, nieco zapomnianego, "Medium" Jacka Koprowicza. Struktura fabularna w której łączą się trzy powiązane ze sobą wątki, aura tajemniczości oraz obecność niewyjaśnionych sił, które mimo postaci Jakuba Franka pozostają w "Daas" niezidentyfikowane, przywołują w myślach tytuł polskiego horroru z lat 80. Wyczuwalne jest również pewne okultystyczne powinowactwo z arcydziełem Hasa. Analogie jednak się bezwstydnie nie narzucają. "Daas" to utwór samoistny, wyrosły wprawdzie z pewnej tradycji, lecz przecierający zdecydowanie nowe szlaki polskiej kinematografii. I nie chodzi tu o stosowanie zupełnie nowatorskich formalnie rozwiązań, czy rozwinięcie języka filmowego. Panek korzysta z tych dobrodziejstw, które do tej pory zaoferowało mu kino, lecz, proszę państwa, jakże on tego używa!. Panek nie stawia na sensacyjność intrygi, nie stara się nią przypodobać widzowi złaknionemu tanich emocji. Większy nacisk kładzie na nastrojowość filmu tonącego w mroku, w czym pomocne są zdjęcia Arkadiusza Tomiaka. Nie bez znaczenia jest również muzyka Issidorosa Papadakisa, który nie starał się stylizować swoich kompozycji na muzykę z epoki. Zresztą, jak sam reżyser przyznał na konferencji prasowej po pokazie filmu, że jego celem było stworzenie utworu historycznego przez którego przebijałaby współczesność. I rzeczywiście, mimo, że oglądamy film kostiumowy, osadzony w konkretnych realiach historycznych, nie mamy wrażenia, że wszystkie przedstawione wydarzenia mogły się rozegrać wyłącznie w tamtym okresie i tylko w tamtym miejscu. Intryga w równym stopniu mogłaby rozegrać się współcześnie, bo i przecież dziś nie brakuje domorosłych mesjaszy."
www.stopklatka.pl