Drogi Widzu, podczas świadczenia usług przetwarzamy dostarczane przez Ciebie dane zgodnie z naszą Polityką RODO.
Kliknij aby dowiedzieć się jakie dane przetwarzamy, jak je chronimy oraz o przysługujących Ci z tego tytułu prawach.
Informujemy również, że nasza strona korzysta z plików cookies zgodnie z Polityką cookies.
Podczas korzystania ze strony pliki cookies zapisywane są zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
W każdej chwili możesz wycofać zgodę na przetwarzanie danych oraz wyłączyć obsługę plików cookies, informacje
jak to zrobić przeczytasz tutaj i tutaj.
Główna bohaterka tego filmu, 19-nastoletnia Marie (Sonia Suhl), zaczyna odczuwać, że przestaje panować nad swoim ciałem. To, co dzieje się z jej organizmem, wydaje się mieć dziwny związek z wydarzenia rozgrywającymi się na rybackiej wyspie, zamieszkałej przez jej rodzinę, a także z chorobą jej matki, która od lat porusza się na wózku inwalidzkim. Dziewczynę wychowuje nadopiekuńczy ojciec w małym domu w pobliżu morza. Bohaterka podejmuje pracę w zakładzie przetwórstwa rybnego, w którym pracują niemal wyłącznie mężczyźni. Poznając swoich współpracowników, uświadamia sobie, że jej rodzina skrywa tajemnicę, o których istnieniu nie miała dotąd pojęcia. Wrogie nastawienie ludzi, z którymi przyszło jej zarabiać na życie, budzi w niej niepokój niemniejszy od tego, który wywołuję wyrastające na jej klatce piersiowej włosy. Chociaż miejscowy lekarz zapewnia ją, że wszystko z jej ciałem jest w porządku, Marie nie może się powstrzymać przed zadawaniem sobie pytań o to, kim tak naprawdę jest i jaka jest jej natura. Transformacja bohaterki przyniesie nieoczekiwane konsekwencje w ekranowym uniwersum, przypominając widzom, czym jest oryginalny, skandynawski horror.
„Wilkołacze sny” zostały nagrodzone za najlepszy debiut operatorski na tegorocznym Festiwalu Sztuki Operatorskiej Camerimage oraz były prezentowane na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes w sekcji „Tydzień Krytyki”.
Rzadko mamy możliwość obejrzenia duńskich produkcji, zwłaszcza horrorów, osobiście kojarzę tylko miniserial Królestwo. Horror na pewno nie przypomina w niczym typowych amerykańskich produkcji, nie jest też tak mroczna jak produkcje hiszpańskie.Wieje od niej chłodem i spokojem- trudno więc oceniać ją na równi z typowo schematycznymi filmami tego gatunku. Polecam tym, którzy lubią duńskie produkcje, lub tym, których znudziło typowo amerykańskie kino. Uprzedzam jednak, ze film nie nadaje się dla każdego.