"Płynące wieżowce" to współczesna, uniwersalna historia o dojrzewaniu, poszukiwaniu własnej tożsamości oraz akceptacji siebie i innych. Film o bardzo mocnym ładunku emocjonalnym. Porusza temat, który przełamuje tabu i budzi kontrowersje.
Główny bohater - Kuba (Mateusz Banasiuk) to młody chłopak, który mieszka razem z matką (Katarzyna Herman) i swoją dziewczyną, Sylwią (Marta Nieradkiewicz). Z pozoru życie Kuby wydaje się jasne i poukładane. Mieszka z dziewczyną, którą kocha, studiuje na AWF-ie. Trenuje pływanie, jest jednym z najlepiej zapowiadających się zawodników i głównych faworytów do udziału w zbliżających się zawodach. Poza tym prowadzi normalne życie, jak jego rówieśnicy. Na jednej z imprez poznaje Michała (Bartosz Gelner). Między chłopakami rodzi się silna emocjonalna więź. Kuba nieoczekiwanie odkrywa fascynację mężczyzną. Przerażony uczuciami, które się w nim budzą, nie potrafi odnaleźć się w nowej dla siebie sytuacji. Jego, wydawałoby się, stały i silny związek z Sylwią wyraźnie komplikuje się…
Film jest delikatnie mówiąc "rozczarowujący"... a bartuch i igor mają w 100% rację. I jeszcze to przewidywalne zakończenie... am 07-01-2014, 23:02 Jak film jest tak "dobry" jak zwiastun, to obawiam się, że nie będę chciał go oglądać... Sew 05-01-2014, 19:50 Ten film to dowód na to, że można dziś sprzedać wróbla jako kolibra i nawet po odkryciu, że znajomy wróbel jest stary, znudzony i ospały wszyscy będą klepać, że jest kolorowy, piękny, wyjątkowy. "Płynące..." to bardzo przeciętny, schematyczny film z odważnymi, krótkimi scenami seksu, które starają się przykryć emocjonalną i uczuciową pustkę. W scenach tych widać, że reżyser nie potrafił wypracować tego co udało się no. Patrice'owi Cherau w "Intymności" - brak dialogów, ostre, długie sceny seksu i kipiące pod warstwą milczenia uczucia, emocje, skomplikowane stany psychologiczne. Nie wierzę w żadną relację w tym filmie - wszystko jest słabe, powierzchowne, przykryte dubstepową muzyką, która jest nieudolną podróbą twórczości Buriala w czasach jego świetności (2008). Film jest takim trochę instruktażem, który miał mówić - popacz Polaku, gej też kocha i poczebuje uczucia i popacz, jest to normalne. Ale... w filmie Wasilewskiego pełno katolsko-heterycko-prawic owych klisz: to gej uprawia seks publicznie (parking, klatka schodowa), a heteryk robi to w sypialni. Gej dąży do bzykania, heteryk do przytulenia. Gej zostaje zabity, heteryk zostaje z dzieckiem. Ten film jest okropnie "stary" w myśleniu. Trochę trąci przydługą etiudą, trochę nieudolnym Zanussim. Oglądając wywiady z reżyserem uderzyło mnie, że Wasilewski nie potrafi mówić o swoim kinie, o postaciach, które stworzył. Jego wypowiedzi to wyuczone na pamięć formułki z jakiegoś folderu: "Najbardziej liczy się człowiek / ja robię filmy o człowieku / dla mnie liczą się emocje / emocje są najważniejsze..." i tak wkółko. Ta płycizna myślowa reżysera przenosi się na całe "Płynące wieżowce" - film bez właściwości. Trt 14-12-2013, 14:40 Niestety - Bartuch - masz rację. Wybrałem się na ten film pozytywnie nastawiony - recenzje, nagrody zapowiadały niespieszną, ale porywającą opowieść. Gdyby film ukazał się w Polsce 20 lat temu, byłby odkrywczy - dzięki tematyce, śmiałym scenom erotycznym. Obecnie niczym nie zachwyca, to już tylko powiastka dla dorastającej młodzieży o inicjacji seksualnej, odkrywaniu własnej orientacji. Polski widz miał okazje zapoznać się z "Samotnym mężczyzną" i dzięki temu filmowi poprzeczka została ustawiona wysoko - zarówno pod względem wartości artystycznych, jak i wiarygodności psychologicznej. Plakat "Płynących wieżowców" oraz określenie "film gejowski" miały szokować i jako działania marketingowe przyciągnąć widzów. Po seansie będą oni rozczarowani. Bohaterowie papierowi, historia pozostawia widza na zewnątrz i w stanie obojętności. Bycie gejem, to za mało, aby oprzeć na tym frapującą opowieść. Światowe kino pożeglowało w ramach tej problematyki już dużo dalej i głębiej. Gdyby polski widz był od tej kinematografii odcięty, mógłby się zachwycić,a tak to cóż... pozostaje uczucie rozczarowania, ale w końcu o uczuciach jest ten film. Igor 11-12-2013, 17:13 To ja pozwolę sobie przekłuć balon promocyjny towarzyszący filmowi. Jak dla mnie film nijak się ma do pochwalnych recenzji krytyków oraz licznych ponoć nagród publiczności, także na zagranicznych festiwalach. Dramaturgia słaba - porwane sceny, które nijak nie pozwalają nam dowiedzieć się czegoś o bohaterach i nie tworzą jakiejś spójnej historii, bardzo słabe dialogi jak z telenoweli (wywołujące śmiech wśród publiczności na sali), manieryczna pracy kamery krążącej z tyłu za bohaterami (rodem z filmów Aronofsky'ego) wcale nie ułatwia nam zbliżenia się do nich, pseudometafizyka (wszechobecna woda, krążenie samochodem po podziemnym parkingu) i uczucie między bohaterami, w które jednak bardzo trudno mi było uwierzyć, bo cały przebieg ich relacji pokazany w filmie nie pozwala na to. Sprawdź sam i przekonaj się czy mam rację. bartuch 08-12-2013, 16:47 Najgorszy zwiastun świata! Anka 30-11-2013, 19:36 Film dobry. Zakończenie adekwatne do polskiej rzeczywistości. Cała sala była pełna... on 23-11-2013, 23:17
|