Drogi Widzu, podczas świadczenia usług przetwarzamy dostarczane przez Ciebie dane zgodnie z naszą Polityką RODO.
Kliknij aby dowiedzieć się jakie dane przetwarzamy, jak je chronimy oraz o przysługujących Ci z tego tytułu prawach.
Informujemy również, że nasza strona korzysta z plików cookies zgodnie z Polityką cookies.
Podczas korzystania ze strony pliki cookies zapisywane są zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
W każdej chwili możesz wycofać zgodę na przetwarzanie danych oraz wyłączyć obsługę plików cookies, informacje
jak to zrobić przeczytasz tutaj i tutaj.
Niezwykły, nastrojowy film o mieście, muzyce i kinie. Sprawi rozczarowanie osobom przyzwyczajonym do klasycznej akcji - ten film jest jej pozbawiony. Treśc stanowi jedynie tło w przekazaniu ważniejszych przesłań. Philip Winter otrzymuje pewnego dnia dziwną pocztówkę od swojego przyjaciela, reżysera Friedricha Monroe. Treść jest następująca: "Drogi Philipie. Nie mogę kontynuować m.o.s S.O.S.! Przyjeżdżaj do Lizbony z całą aparaturą a.s.a.p. Ściskam, Fritz." To swoiste wołanie o pomoc dotyczy nowego filmu Fritza, który początkowo chciał zrealizować go bez dzwięku. Jednak po tym, jak utknął w martwym punkcie zwrócił się o pomoc do swego przyjaciel dźwiękowca. Dalsza część filmu to poszukiwanie: przyjaciela, nastroju, dźwięków... Niezwykle piękny film z przepiękną muzyką zespołu Mandradeus.
"Atmosfera Lizbony, dźwięki tego miasta-portu, melodia języka, zbliżonego bardziej do rosyjskiego niż jakiegokolwiek języka śródziemnomorskiego, sprawiły, że zapragnąłem skomponować film, w którym dźwięk przeważałby nad obrazem... Wydało to mi się interesujące. I między innymi o tym opowiada "Lisbon story" (...) Myślę, że to najbardziej komediowy z filmów, które zrobiłem, ale byłbym ostrożny przy próbach klasyfikowania go. "Lisbon Story" jest także moim wkładem w obchody stulecia kina".
Wim Wenders
jeden z najpiękniekniejszysz filmów jakie widziałem